sobota, 16 listopada 2013

Alternatywna osobowość

Mam wszystko - pomyślałam, ale w mojej duszy była pustka,
której nie potrafiłam określić.
Mam kochającą kobietę, prace, dom, czego chcieć więcej.
Brakuje mi tej iskry, która była między nami kiedyś,
tego wiecznie gotującego się w rządku miłości.
Teraz jest jedynie ciepły ale tylko po jednej stronie.
Ja cięgle mam szybsze bicie serca,
przyspieszony oddech podczas całowania, spaliło się to u niej.
 U tej, która patrząc iskrzącymi się oczami zawsze mówiła,
że nigdy nie spotkała takiej miłości, czas tu podziałał,
zabrał to co dawało mi energie.

Pikanie telefonu przerwało jej poranne rozmyślania,
tym razem to nie budzik, jest sobotni ranek.
SMS: ''Tęsknie za Tobą, mam nadzieje,
że szybko minie ten tydzień i w końcu Cię zobaczę.''
Zabawne, przez cały zeszły tydzień zamieniłyśmy z 15 sms'ów ostatni raz ''Kocham Cię'' przeczytałam na ekranie telefonu 5 dni temu.
Z każdym kolnym dniem SMS na dobranoc był bardziej oficjalny.
Zabawne, każdy mój zawierał ''Kocham Cię najmocniej na świecie''
żaden zwrotny nie brzmiał ja ''Ciebie też''.
Na podstawie czego jesteśmy ze sobą,
przyzwyczajenia bo tylko my potrafimy znosić siebie na wzajem.
Dosyć rozmyślań trzeba wstać.

Spuściłam nogi na podłogę i usiadłam na łożu.
W pierwszym momencie mój wzrok poraził straszny bałagan.
Stosy butelek po winie, piwie, parę po wódce.
Zapijam się do nieprzytomności z bólu, tęsknoty za tą miłością, za bliskością.
Szkolenie pracownicze? No proszę, ile razy można na to jeździć.
Uczą Cię jak zachęcać klienta do zakupów,
jak czerpać przyjemność z pracy, a ja, ja rzygam tą robotą.
Zajęcia od 10.00 do 13.00 a potem brzdęk butelek od 13.00 do 2.00.
Nie pisze, nie pyta, nie dzwoni, nie interesuje jej to,
teraz mówi, że tęskni a i tak nie na pisze cały dzień.

Biorę paczkę papierosów do połowy pustą ze stolika nocnego.
Wychodzę na balkon hotelowy,
siadam na zimnych kafelkach w majtkach i koszulce.
Odpalam papierosa biorę głęboki wdechy...
Tak bardzo ją kocham - ciepła łza spływa po kamiennej twarzy
Całe życie ma tak już być - czuje jak dwie kolejne spływają jej śladem spadają na koszulkę
Odejdzie, nawet przyzwyczajenie jej minie - gorące łzy płyną po nie wzruszonych policzkach mijając kąciki ust, które nawet nie drgną.

Dopaliłam, wstaje, wchodzę do środka, zdejmuje koszulkę,
dowód zbrodni ma mojej duszy idę pod prysznic.
15 min później wychodzę,
lustrze widzę krew wypływającą z nosa robi się
zimno,
ciemno,
upadam.

Alternatywna osobowość

6.30 głośne nieprzyjemne dzwonienie dochodzące z telefonu - budzik.
To znak, że trzeba wstać do pracy.
Błądzę ręką po szafce nocnej,
wyłączam wroga mojego romansu z łóżkiem i powoli otwieram oczy.

Biały sufit, abstrakcyjna lampa i światło wpadające przez okno razi oczy.
Słyszę samochody na ulicy lecz to jest daleko, bliżej słyszę jej oddech.
Śpi, ma twardy sen, a wygląda jak by spała tak delikatnie,
że każdy szmer i ruch jest ją w stanie obudzić.
Zaczyna o 11.00 może pospać,
a mówią że po studiach nie jest lepiej, hotelarstwo takiej to dobrze.

Mam maturę i nic poza tym,
przyjmuje zamówienia i podaje frytki grubym bachorom,
które są wstanie naciągnąć rodziców na wszystko.
Powinnam nie narzekać lecz ten widok także mnie razi.


Wstaję ręką przeczesuje krótkie, blond loki,
przechodzę do kuchni wstawiam wodę na kawę, zjadam maślaną bułeczkę,
która zapewne kupiła Ona wracając do domu.
Biorę paczkę czerwonych Malboro zaglądam do środka,
nie pamiętam kiedy je kupiłam.
Wyjmuję jednego, odpalam, wychodzę na balkon.

Wschód słońca,
ten tępy dźwięk o poranku przypominający leciutkie dmuchanie do butelki,
zawsze zastanawiało mnie co go powoduje i lekka mgła, już przechodzi.
Obserwuję ludzi idących w konkretnym celu przecież o tej porze muszą mieć jakiś cel.
Słyszę gwizd czajnika, zaparzam kawę, siadam na krześle, wsłuchuje się w cisze.
Biorę szybki prysznic poranne rozmyślenia zawsze powodują,
że z tym co najważniejsze muszę się spieszyć, znów się spóźnię.

Szybkie ubieranie T-shirt, kolorowa koszula , humory na dupę i trampki.
Jeszcze czapka i plecak.
Zamykam, zbiegam po schodach na dół,
spotykam przy drzwiach sąsiada spod "dwójki",
pyta czy nadal chce szczeniaka od jego doga niemieckiego,
szybko potwierdzam i krzyczę, że wpadnę wieczorem pogadać.


Teraz już spokojnie, autobus się zatrzymuje, wsiadam,
nie lubię jeździ miejskimi środkami transportu.
Dojadę dwa przystanki dalej i wysiądę, przejdę się, potrzebuje nadgonić tylko czasu.

Idę już, gram w Tekken'a na telefonie, gra dzieciństwa,
 myślę nad braćmi z którymi w to grałam i
nad tym czy to wszystko złożyło się na to kim teraz jestem,
myślę nad psem którego niedługo kupię od Pana X.

Wyłączam, otwieram drzwi, czuję zapach jedzenia.
Jestem na miejscu.

Alternatywna osobowość

Dochodzi 2.00, obok mnie śpi ona, jest zimna grudniowa noc.
Nie mogę spać problemy, zmartwienia spędzają mi sen z powiek.
Ona śpi tak spokojnie delikatnie wie,
że teraz jest dla mnie wsparciem i nic złego nie może się stać.
 
To prawda znalazła mnie i sprawiła, że nie czuje pustki.
Przeszłość ... walka ze samą sobą,
ciągle uciekanie od przerażającego faktu samotności w tłumie,
alkohol przelany litrami, dziesiątki wypalonych papierosów.
Nie wytrzymuje, wstaje...
 
Siadam na parapecie,
chłód przenikający od okna powoduje gęsią skórkę - to bzdura po co o tym myśleć w ogóle.
Odpalam czerwonego malboro z pogniecionej paczki leżącej za kwiatkiem.
Uśmiecham się drwiąco sama do siebie, przecież miałam rzucić.
Patrze w okno, blask latarni rozświetla puste ulice, gdzie nie gdzie leży brudny śnieg,
oblodzone chodniki na których nie jeden przechodzień przeżył swój bolesny  upadek. 
 
Mnie też one spotykały lecz nie na ulicach tylko w własnym życiu,
za upadki uważam momenty kiedy chciałam odebrać sobie życie.
Natłok problemów i myśl, że jestem z tym wszystkim sama skłaniały ku temu.
Kiedy alkohol nie pomagał, a papieros już nie potrafił uspokoić.
 
Nie ważne, muszę pomyśleć o czymś innym, na czymś innym skupić myśli,
będzie lepiej - przecież już jest dobrze.
Światło z ulicy pada na moje nogi,
spoglądam na uda widzę ile razy problemy mnie przerosły,
mam 20 lat i  66 blizn lecz teraz one są czymś dobrym przypominają,
że Ona wszystko zmieniła.
 
Patrze na nią leży skulona, widocznie odczuła, że mnie ma mnie obok.
Śpi tak lekko, na jej twarzy maluje się spokój, cieszy mnie ten widok.  
Twierdzi iż rozumie wszystko, wydaje mi się że nie do końca,
na swój sposób owszem ale nie tak jak ja.
Nie zdaje sobie sprawy ile jej zawdzięczam tego pamiętnego lata,
życie,
zawdzięczam jej życie.

sobota, 19 października 2013

Bo niby nie kochasz ale okazuje się, że przecież tak się nie da...

Nie pisałam, nie mogę pisać kojarzy mi się z miłością,
a przecież ją w sobie zabiłam.
Zmiażdżyłam między skórą kośćmi mojej ręki,
a chropowatą powierzchnią betonu.
Jak to jest, żyjesz z dnia na dzień ale nie tak jak wcześniej,
żyjesz bez alkoholu kompletnie i bez papierosów powiesz,
że się nie da?
Da zgubiłam siebie 14 września w Płocku,
nie czuje się od ponad kurwa miesiąca,
jezu coś okropnego udajesz kogoś innego licząc,
że ten ktoś nie kochał nigdy i nie będziesz tego czuć.
Najpierw nie myślisz, po prostu idziesz jak taran.
Przyjmujesz wszystko co Cię napotyka,
nie przygotowujesz się do ochrony przed porażką i nie cieszysz ze zwycięstw.
dlatego mam 10 jedynek i 4 pozytywne oceny.
Nie imprezuje, nie pije,
mam czas ale nie mogę się uczyć bo skupienie to mój wróg.
Po jakimś czasie zaczęłam zastanawiać się kim jestem i co czuje,
zatrzymuje się na korytarzu, ulicy.
Próbowałam zajrzeć w głąb siebie emocje, odczucia.
Cholerna pusta i ta plastikowa twarz, nawet łzy nie byłam w stanie uronić.
 

Rozmawiałam z Pawłem na żywo po ponad 3 latach.
Spojrzałam mu w twarz, nie potrafiłam wydusić słowa i popłakałam się prze głupie :


"- Ona Cię na pewno kochała,
przez krótką chwilę ale kochała''


Długie rozmowy, dużo łez, dużo mądrych słów.


"- Bo ty Ptasiek dorosłaś do miłości tej prawdziwej,
nie tylko cielesnej"

Jest jak starszy brat tylko bardzo, bardzo daleko. 
Zna lepiej niż ja samą siebie...


''-Nie jesteś suką tylko najbardziej wartościowa dziewczyną jaką znam,

ale sparzyłaś się na tym i schowałaś pod maską podłej szmaty,

kreujesz się na kogoś kogo skrzywdzić się nie da,

nie da się też pokochać''

Chciałam być lepsza, dawać prezenty, 
zawsze przyjmować winę, dać tyle luzu ile chce, nie udało się...

Poniedziałek, Paweł z Łukim poleciał, wędrówka po piwo na chillout i spotkanie z E*****.Dostałam wpierdol gdzieś w połowie między kopem w żebra, a w miednice zdałam sobie sprawę, że nie dziwie jej się.
Gdyby chodziło o moją miłość zrobiła bym to samo i wyłączyłam się,
chciałam tylko znaleźć te pierdolone okulary, nawet nie bolało już.
W momencie kiedy miałam je już w ręku poczułam makabryczny ból w plecach,

jedna myśl - za to, że ty 4,5 jesteś szczęśliwa, a ja od dawna nie mogę.
Ułamek sekundy, jej włosy - moja ręka, jej nos - moje kolano,
dzwonienie w uszach.
Krew na jej rękach i pobudka, cholera przegięłam.
Uciekłam, siadam na łóżku, trzęsą mi się ręce i nie mam siły,
wszystko mnie boli, kolano puchnie, znowu nie czuje złości, energii.
Znowu czuje, że nie kocham.
Coś jest nie tak, czemu po takich sytuacjach źle, bardzo źle.

Szczycę się tym, że zniszczyłam nos, element twarzy,
a może lepiej by było gdybym się nie broniła i dała skopać,
skopać na śmierć...




"- ale serio to Ci współczuję- nie ma czemu współczuć, to ja współczuje tobie

- ale to ja współczuje Tobie takiego związku z *****

- 9 miesięcy czegoś takiego jak  ja miałem przez 3 to gorzej niż karcer

- mnie to pasowało i tęsknie za tym''


Każdy normalny twierdzi, że się nie da, a ja tęsknie?
Pierdolona masochistka ze mnie noo

A dzisiaj znowu kocham.
To takie cholernie smutne, że nie ma na to lekarstwo,
ani seks, ani kawa, ani alkohol nic nie pomaga.
Przypomniałam sobie rano jak to jest,
przypomniałam sobie jakie są Twoje usta kiedy całujesz,
znowu jestem ja tylko po co, żeby nie spać do 3.37?
Słucham  Jamal - Peron 




''...Widziałem dzisiaj Twój głos,
Nie ma nikogo jak Ty

Dlatego...


Zostań, potrzebuję Cię tu,To co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół,Zostań, poukładaj mi sny,Jeden z nich na pewno to My,
Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam, nie chcę się dzielić na pół,
Zostań, poukładaj mi łzy,
Jedna z nich na pewno to Ty
Każdy dzień przypomina mi to,
Jesteś pośrodku mej głowy jak echo,
Pogubiliśmy gdzieś kod,
Potem pomyliliśmy peron,
Biegnę do Ciebie,

Jak sprawne wojsko pokonuję próg,
Gapię się w gwiazdy na niebie,
Tak jakbym wiedział że nie czekasz już...''


Już myślałam,że nie ma już piosenki, która ruszy to skamieniałe serce i twarz,
ze nie ma 
ze nie ma takiej, która może ożywić Ciebie w mej wyobraźni...

piątek, 9 sierpnia 2013

Zawody...

Znowu coś się pierdoli zastanawiam się czy jest sens jakiś w tej miłości.
Wierzysz w nią, jesteś gotów oddać jej swoje życie, dać szansę, ponieść się po raz kolejny i co, ah daj spokój kurwa idziemy się napić.
Tak to chyba najlepsze wyjście bo prościej,
bo łatwiej bo przez chwilę wyjebane.
Co z tego, że każdy dzień tak wygląda, tydzień i miesiąc,
nawet ciebie samego to już nie rusza, że się staczasz.

Zabawne że tyle razy możesz dać się wykorzystać tej miłości.
Czuje to w sercu bo jego nie okłamię przecież to jak walka z wiatrem.
Oszukuj, oszukuj chyba samego siebie, wszystkich na około ale co dalej,
długo tak możesz? hmm zastanawiam się ile ja wytrzymam,
mija kolejny miesiąc w sumie 3 miesiące 22 dni i jak się czuje?
Wykończona, wypalona i z bólem duszy zaliczyłam to już do czegoś normalnego.
Pytanie ile jeszcze, jak się to skończy, nie umrę ze starości smutno tak przez wiek,
umrę to pewne wszyscy umierają, nie wiem czy zabije mnie alkohol,
wykończą papierosy, zdam prawko może to będzie prędkość,
a może po prostu żal, zatrzyma się serce z żalu, z tęsknoty za Nią.

''Dasz radę'' najbardziej denerwujący tekst jaki można usłyszeć...
A co jeśli nie dam, zawiodę wszystkich,
tylko właśnie żyje dla siebie nie dla wszystkich.
Trafia mnie coś jak pomyślę o tym co było i że się spierdoliło.
Poranny papieros przeradza się w cztery. 

Wyjść z domu znieczulić się wszystkim czym się da plan jak co dnia.


sobota, 15 czerwca 2013

Cóż, dalej widzisz ją nocami...

''Czy kochałeś kiedyś tak bardzo,
że czasem płaczesz do dziś,
że to tak łatwo zgasło?
Nie da się nie wierzyć, serce każe inaczej.
Po to uczucie w sercu, byś wiedział czego pragniesz.
Cóż, dalej widzisz ją nocami,
śniąc, że dla niej mógłbyś nawet zabić.
Dać się zranić.
Zrobić wszystko,
aby tylko aż do końca świata mieć ją wciąż blisko.

Czy wiesz jak to jest, gdy serce bije mocniej,
bo ma w sobie jeden sens więcej?
Powiedz, chociaż nie ma takiego słowa,
co opisze ten stan, kiedy kochasz.
Gdyby była Twoim sensem od dawna, powiedz,
co by było gdyby miłość upadła.
Jeśli poświęcenie to dziś rany i blizny,
powiedz co by było gdyby miłość była wszystkim...

Czy kochałeś i to tak mocno, że czułeś,
że masz wszystko, co mogłeś tylko osiągnąć.
Czy czułeś taki ból serca,
że dłużej już nie widziałeś na tym świecie swego miejsca.
Miłość błędem, Ty możesz się cofnąć.
Miłość jak Werter, ona jest Twoją Lottą.
Wiem, że ten stan ciężko jest cofnąć
i niejeden przestał ze swoim życiem kończąc.
Miłość rani, miłość tak rani,
że te uczuć rany są w stanie nas zabić.
Jest Twoją gwiazdą, wiesz te gwiazdy są tak wysoko nas,
że tylko na nie patrzeć.
Gdyby kochała Cię od dawna, powiedz co byś zrobił,
żeby miłość nie upadła.
Jeśli nie możecie być sobie bliscy,
powiedz co zrobisz, skoro miłość była wszystkim...''

Mąci w głowie Biały Dym...

Plusy i minusy
Ale to najistotniejsze działa tak jak powinno.
Alkohol nie dał rady.
Przyzwyczajam się, potem to już będzie na porządku dziennym.
Plus, jeszcze schudłam i dalej chudnę...
Minus, bóle głowy...

niedziela, 9 czerwca 2013

Szukam podobieństw, nie różnic...

Jest trochę podobna do niej...
Mówi do mnie Angelka odkąd mnie poznała....
Ma łaskotki potworne...
Bardzo dużo mówi po czym powtarza, że za duzo gada i mnie męczy pewnie...
Ma zielone oczy...
Też za nimi nie przepada i chciała by mieć brązowe...
Śmieszą ją moje żarty...
Wiem, to początek, jednak to nie to sam.
Może też kiedy...
Może.

Wmawiaj sobie kretynko...

Chwila słabości,
dotyk naiwności,
przypływ namiętności,
poczujesz sercem, duszą, ciałem,
odpokutujesz czasem, łzami i destrukcyjnymi używkami. by Angel


Załamanie psychiczne, przychodzi coraz częściej i coraz silniejsze.

Tłumaczyłam sobie i wszystkim wokół że już mam wyjebane i jest ok i że mi przeszło.
Boże jaka ja jestem głupia i naiwna tak owszem tak się czuje kiedy wiem,
że nasze stosunki są dyplomatyczne, kiedy nie usłyszę od niej czegoś co zaboli.

Przez człowieka który twierdził,
że mnie wspiera znowu mam krytyczne rozchwianie nastroju,
a wszystko tylko po to żeby zamknąć drogę znajomości między mną,
a osoba którą kocham, zazdrość.

Wczoraj dałam radę, obudziłam się o 8.30 i czytając te wiadomości,
które dostałam po tym jak zasnęłam,
odpisałam i powiedziałam sobie w duchu jest coraz lepiej już mnie to nie rani i nie boli.
Ile wytrzymałam? No tak do 9.00 pół godziny kiedy znowu przyszły łzy,
spazmy, mdłości, musiałam odreagować.

Niech sobie będzie z kim jej dobrze ale niech nie odchodzi na zawsze.
Świadomość, że jest gdzieś tam i mogę napisać do niej,
tak po prostu porozmawiać, tak zwyczajnie jest jak plaster na dusze.

Jest najważniejszą osobą w moim życiu,
nie potrafię go układać z kimś innym kiedy ona z niego znika.
Próbuje ale ranie kolejną osobę tylko dlatego, że boje się stracić ją na zawsze.

Chciałam żeby zawsze na mnie mogła liczyć tak jak jej obiecałam 4 maja.
Chce żeby tak było, wiem o niej tak dużo i ona o mnie,
nie chce aby odeszła, nie chce aby z mojego życia zniknęła kolejna osoba,
która jest dla mnie ważna i traktuje ją jak przyjaciela.


Jest ważna czy jest ze mną czy z kimś innym czy też sama zawsze będzie.

środa, 5 czerwca 2013

I die everytime you walk away..

Z każdym dniem to wygląda gorzej.
Zabawne jak można za kimś tęsknić, czuć chłód myśląc o dotyku.
Powolne zamarzanie, czuje się jak na Syberii.
Moje ciało wie, że nigdy już nie poczuje jej dotyku myśl,
wspomnienie o tym nie rozgrzewa, a chłodzi.
Chłód w duszy, pustka, bezgraniczna ciemność
to właśnie czuje kiedy myślę o jej braku.

Jeszcze nie dawno wstawałam myśląc,
że dam radę, wszystko idzie do przodu,
jakoś to przejdę tak jak wcześniejszą miłość.
Teraz, ah kurwa teraz budzę się,
przypominam sobie jej twarz albo jakieś wspomnienie,
głos, cokolwiek i leżę płacząc 10 min, 15, pół godziny,
zależy od dnia od tego czy my się śniła.

Sny, czasem czuje, czuje jakby ona była tam taka żywa, prawdziwa.
Kiedy kładzie mi rękę na ramieniu albo przytula,
budzę się rano i czuje tak wyraziście jakby to się przed chwila zdarzyło.

Kiedy płacze tak bardzo bym chciała
żeby spojrzała na mnie tymi pięknymi oczami,
popatrzyła w moje tak głęboko,
powiedziała dasz radę Angelka :)
i mnie przytuliła jak w majówkę.
Za każdym razem kiedy o tym myślę coś we mnie pęka.
Taka puszka pandory się otwiera ból, rozpacz, łzy, dreszcze.., samo zło.

Ostawiłam leki żeby czuć tylko co z tego jak nie mam co.
Przeglądam różne strony, profile, widzę ludzi na ulicy,
nikt nie jest dla mnie tak wyjątkowy jak ona,
nikt nie wyzwala we mnie takich odczuć.
Fascynacji, podniecenia, tego ciepła przy serduszku,
ściskania w żołądku, mrowienia w placach,
poczucia miejsca, szybszego bicia serca.

Jest jałowo, obojętnie, nijak,
serce nie przyspiesza, oczy się nie zachwycają,
jedyny rodzaj ucisku jaki odczuwa mój żołądek to ten po długim piciu,
a palce nawet jak mi zdrętwieją to nie mrowią. 

Nie potrafię słuchać pozytywnego rapu, neutralnego.
Moja Lista odtwarzania posiada same smutne kawałki o miłości.


 ''i gdy przez gardło spłynął znowu kieliszek
chciałeś wykręcić jej numer i ją usłyszeć''

Magia i ona (tekst)
TMK aka Piekielny & TNR - Magia i Ona (Szusty Blend) (track)

sobota, 25 maja 2013

Historia mojej upadającej miłości..


 (SzUsty Blend)


Jak byłem z Tobą wszystko wydawało się takie proste,
i choć był to moment z polepiony z szczęścia cząstek.
I choć rozbryzg się na ścianie chwilę później,
bezlitośnie wsysając te cząstki w próżnie.

Kiedyś dorosnę, popatrz na mnie, łapię rozpęd,
lecę, spójrz lecę w dół, wraca monster.
Pale mosty, palę jonity, czyszczę kartę sim,

ja się budzę z nią, Ty się budzisz z nim.

Jedni wolą pić, krzyczeć, że nie chcą żyć,
palić hajs, bo czują, że ich pali wstyd.

Chować ręce w twarz, bo tak ich palą łzy,
ale oni to nie ja i to nie Ty.
Choć łączy nas zawieszenie na fakturze sufitu,
i ból, uzależnienie od naszych kryptonitów.
I strach, że brak nam cierpliwości do kompromisów,
I śmierć, która często przychodzi tak po cichu.


2. Pamiętam jak zapytałem czy mnie kochasz jeszcze, odpowiedziałaś: Nie wiem,
przeszły mnie dreszcze pomyślałem, że nie ma mnie bez Ciebie.
Z drugiej strony są pozory i codzienne rzygam nią,
jak w Twoich oczach widzę, że jesteś daleko stąd.

Twoje łzy, na ich widok, mam ochotę skoczyć z okna,
bo nie mogę znieść, że jesteś dla mnie coraz bardziej chłodna.

Każdy dzień oddala nas, odliczam czas,
do momentu w którym, znów zostanę sam, kurwa mać!

Znów nie mogę sobie spojrzeć w twarz,
bo się boję, że zobaczę ten sam emocji brak.
Jak wtedy gdy ostrzegałaś mnie, że wszytko jest nie tak,
a ja czułem, że wgniata mnie w ziemie ten pieprzony świat.

Choć łączy nas piękno spadających gwiazd,
stoję w drzwiach, ostatni raz życie traci smak, pryska czar.
Idzie burza, wiem, wiatr rozwiewa mgłę,
a ja uczę się żyć, każdym kolejnym dniem.

czwartek, 23 maja 2013

Żaden z was kurwa nawet nie mrugnąłby okiem, Gdyby zobaczył mnie zdychającego pod blokiem...

Cały dzień myślałam o tym czy wybaczono by mi to,
że jednak nie dałam sobie z tym rady.

Czy jeśli obudziła bym się pewnego dnia i stwierdziła,
że to ostatni dzień kiedy kocham i tęsknie czekając na jakiś znak,
ubrała się w cokolwiek,
zadzwoniła aby usłyszeć ten głos i powiedzieć,
że nadal kocham, wzięła kluczyki i wsiadła do auta,
rozpędzając się do 170 km puściła kierownice i pojechała prosto.

Chciała bym żeby nic nie zostało po tym samochodzie,
a po mnie razem z nim,
żeby nawet strażacy nie mieli po co rozcinać zmiażdżonej blachy.

Czasem te pragnienie jest silniejsze niż chęć na papierosa.

Jadę rowerem środkiem ruchliwej trasy patrząc nie przed siebie lecz za,
określając odległość dzieląca jadący samochód od mojego roweru.
Im jest bliżej tym bardziej bije serce,
szum w głowie - adrenalina przez niebezpieczeństwo,
chce aby była silniejsza od tej jaką czułam przy miłości.
Słyszę klakson, szybko odbijam w prawo,
teraz jadę poboczem czując jak drżą mi ręce i nogi, to lepsze niż orgazm.

Więc zastanawiam się jak to będzie kiedy dostanę prawo jazdy,
ile wytrzymam zanim nie zawinę się na drzewie, latarni,
albo odbierając komuś z naprzeciwka życie dla własnej przyjemności i ulgi.



Chciałem mieć szczęście, chcieć nie znaczy móc...

''Uważaj mama zobaczy '' 
mówiła moja siostra jakiś rok temu kiedy widziała na rękach,  
ramionach czy gdzieś indziej podłużne strupy, 
które kilka dni temu były otwartymi ranami, 
a rany pękająca skóra pod ostrzem żyletki.

Dobry dzieciak, nigdy mnie z niczym nie wydała, 
wiele widziała, wile razy przytulała kiedy płakałam,
a teraz podnosi mnie z podłogi kiedy pod wpływem alkoholu potknę się o coś.
 

Wiem jedno, że gdyby teraz mnie zobaczyła
sumienie nie pozwoliło by jej trzymać takiej tajemnicy.

Jest gorzej to prawie pół roku silnej woli.
Teraz nawet tabletki przestały spełniać swoje zadanie.
Bawie się nimi.


Wiem, że to o czym myślę jest cholernie złe 
ale przecież nikomu nie muszę się tłumaczyć.


Zbieram być może to właśnie tak zaplanuje.



Dobry kawał rapu idealnie pasuje do mojej upadającej duszy.

''Może Ciebie spotkam znowu, zaczniemy od początku
Oferuję siebie, przecież i tak nie mam majątku''


http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=RYlkficl2cs

Alko wypłukało ze mnie wszystko oprócz żalu...

Czuje się fatalnie, jest coraz gorzej i gorzej,
nawet alkohol nie przynosi ulgi.

Bóle głowy, serca, mdłości, brak apetytu,
spadek wagi, osłabienie fizyczne i psychiczne.


Co mam robić?
Nawet napisanie głupiego sms'a sprawia mi masę bólu.
Tak cholernie tęsknie, tak mnie to wszystko boli,

że ta miłość nie gaśnie, że płonie tak jasno i gorąco.
A ja co, ja nawet kontaktu nie potrafię teraz utrzymywać. 
To jest bardzo trudne w tej sytuacji, nie chce zawadzać 
prościej było się poddać i tak nie było dla mnie szans na wygraną.

Bez względu ile minie czy zapomni o mnie czy nie 
czy jej przejdzie czy nadal coś będzie czuła 
ja będę kochać i czekać, 
czekać cierpliwie na szansę aby znowu zacząć walczyć.

Teraz wydaje mi się, że zostałam sama z tym co czuje, 
nie chce się narzucać, nie jestem pies nie będę gonić.
Jestem tu gdzie jestem, zawsze będę, zawsze dla niej, drogę zna. 


Przychodzi w snach, noc w noc, zawsze jest.
Siedzi obok albo leży ale najczęściej stoi przy mnie,
czasem mówi, a czasem po prostu się uśmiecha.
Budzę się czuje, że jestem sama, 
zwijam się w kulkę i przypominam sobie nasze początki.


Idę przez miasto i czuje się jak bym oglądała film scena po scenie.
Jest w każdym wspomnieniu, ale z życia odeszła.
Ma swój plan, nowe życie, nową przyszłość. 
Wiem, że nie chce ciągnąć za sobą przeszłości bagażu.

Nie wiem co mam teraz zrobić, 
próbuję utrzymywać chociaż taki cholernie luźny kontakt widzę, 
że ona nie ma ochoty i to też boli.

Kiedyś byłam dla niej kimś ważnym, 
no właśnie kiedyś teraz jestem jedynie kimś kto był.

niedziela, 19 maja 2013

Że rzuciła mnie kobieta wiesz... I że nie mogłem się pozbierać też...

3 dzień bez leków dla niej.
Ile jeszcze razy, ile jeszcze będę cierpieć, ile jeszcze razy będę cierpieć.
Nie jestem w stanie powstrzymać drżenia rak,
czuje jak wchodzę w stan agonii, przechodzą mnie spazmy.
Po co to wszystko, zapuszczanie włosów,
ciągła praca nad sobą staranie się,
pomaganie skro ja i tak zawze będę dla niej zero i wyjście awaryjne.
Nigdy plan pierwszy.

Stoję pod prysznicem.
Stróżki płyną po moich  udach,
a mnie przeszywa błogi stan spokoju poczucie,
że ból znika, tęskniłam za tym, bardzo tęskniłam.

Ona już nigdy nie wróci, straciłam ostatnie resztki nadziei,
ostatnie resztki szacunku do życia,
dla mnie teraz ono jest już tylko błahostką.

czwartek, 9 maja 2013

Aktorka...

Oszukuje sama siebie, że tak potrafię, nic mi to nie robi, 
 pogodziłam się z tym i trzeba żyć dalej. Oszukuje ją.

Udaje, robię to czego nienawidzę udaje szczęśliwą.
Spotkałam w życiu kogoś kto jest dla mnie wszystkim i nie mogę z nim być.
Jak tu kurwa nie udawać jeśli jedyna szansa na to abym 
mogła patrzeć w te piękne oczka i słyszeć ten głos to udawanie. 
Udawanie, że jest ok i nasza znajomość wcale mnie już nie rusza.
Tak boli mnie to ale nie mogę pozwolić na to abym straciła kontakt.

Może kiedyś zrobię to o czym tak marzyłam przestanę czuć ból przestanę czuć wszystko 
Jest mi źle bardzo, nie jestem w stanie tego powiedzieć. 

Dzisiaj kolejny dzień na mieście, 
ocieram łzy wypłakane w nocy, przyklejam uśmiech i idę grać swoją rolę.

środa, 8 maja 2013

Psychika...

Prysznic, w zasadzie dwa. Potrzebowałam tego, potrzebuje jeszcze tak wiele, a nie mam nic.
Pojebane to wszystko, tak mnie to boli.
Próbuje swoje możliwości, wystawiam na własną próbę moją wytrzymałość. 
Mam to co chciałam ale teraz wiem, że to jedynie część tego czego potrzebuje.
Tak wiele bym chciała powiedzieć, tak dużo pokazać pokazać to jak mnie to niszczy,
jak boli i co czuje, co teraz czuje. 
Nie mogę, muszę być twarda. 
Każda przyjemność ma swoją cenę, za te oczy mogę cierpieć wieki.
Największa kara od losu kiedy od ukochanej osoby dzieli ćię gruba ściana szkła,
możesz patrzeć i to tyle.

niedziela, 5 maja 2013

Monster, how should I feel?

Nie byłam w stanie na nic wczoraj odpowiedzieć. 
Muszę dokładnie przemyśleć czym spowodowane jest moje zachowanie. 
Robię coś pod wpływem impulsu potem znajduje sens mojego zachowania.

1. miałam dobry humor w czwartek i w sobotę, owszem. To jednak nie świadczy o tym, że radzę sobie świetnie wstaje rano (10.00) mniej więcej do 14.00 lekarstwa mają wpływ na humor, a co potem?
Potem no cóż, 

każdy kto widział mnie przez 3 tygodnie w tył wie jak podtrzymuje mój normalny nastrój.

Szkoła kiedy  trzeba wstać w nocy (6.00 -,-) aby pójść tam wyglądając w miarę normalnie wtedy tabletki działają do 9.00, skrócony czas działania ze względu na stan nie wyspania.
A  potem, siedzisz jak przyćmiony i zastanawiasz się czy jutro masz z czegoś jakaś pracę pisemną czy musisz wrócić i zrobić ściągi czy możesz iść i oddać się uciechą życia zawartym w paru butelkach.

Jest jeszcze inna sprawa która trzymała mnie w w miarę dobrym nastroju - kontakt. 
Nic nie cieszyło mnie tak jak to że biorę prysznic, układam włosy, ubieram się na spotkanie spotkanie z moją największa miłością, moim ucieleśnieniem tego co czuje. Upijałam się tym widokiem, kurwa jak mi tego teraz brakuje, a to dopiero piezy dzień. Brakuje tak bardzo bo myślę o tym co będzie przez kolejne dni i miesiące. Jak mi brakuje tego planowania jedynie jutrzejszego dnia i zastanawiania się co jutro zrobię.
 Nie potrafię tak żyć, nie mogę nie dam rady.
''Pożegnanie na zawsze'' 

za każdym razem wypowiadane te stwierdzenie jest jak Katrina w mojej duszy, 
robi spustoszenie nie do odbudowania.

Każdy ruch, uśmiech, spojrzenie słowo były czymś magicznym, 
od pierwszego dnia po ostatni uwielbiałam obserwować chłonąc wszystko wszystko. 

Wszystkie zmysły mi się wyostrzały.
( Pięć powszechnie znanych – wzrok, słuch, smak, węch i dotyk – spisał Arystoteles)
Każdy z nich odebrał coś co pozostanie wspomnieniem w głowie i w sercu.

Pijemy przez tych co mieli być, a odeszli...

Tęsknota za człowiekiem to najgorsza kara jaką można dostać od życia.

Tęsknie ja, tęskni prokurator, ugryzła mnie w usta zrzuciłam ją,
dotknęła bolącego miejsca palcami, mocno leciała krew,
wdrapała się na mój brzuch,
patrzyła na mnie jakbym zrobiła najgorsze świństwo na świecie,
być może to po prostu moje wyobrażenie ale ja o tym wiem.


Polubiła tą dziewczynę bardziej niż kogokolwiek nawet z moich domowników tą,
która karmiła ją słonecznikiem, bawiła się z nią,
gadała do niej i zaczynała się do niej.


Jest na mnie zła za moją głupotę bo teraz nie ma jej dla żadnej z nas.

Odeszła, pożegnała się i odeszła.

Nie potrafię tego znieść, wykańcza mnie to, 
jest w każdym śnie, we wszystkim co robię to tak jak robiła bym to dla niej.
Mam paskudny charakter, nie nadaje się do bycia w związku cieszę się,
że zrozumiałam to zanim byłoby za późno. Jestem sama i tak będzie lepiej. 

Miej ofiar straconych z pod mojej ręki.

Brakuje mi Pawła tak strasznie, to po jego wyjeździe tak się zgubiłam.
To on zawsze wiedział jak mi pomóc, zawsze dobrze i skutecznie, 
zawsze jego rady były poparte masą argumentów i dzięki nie mu wierzyłam,
że uda mi się wszystko naprawić.

Wyjechał, jeden z wielu ludzi, których straciłam, 
nie jestem w stanie już policzyć ilu takich było, którzy byli mi tak bliscy, 
byli moją wybraną przez ze mnie rodziną i odeszli.

Cholerny gnojek gdzie on teraz jest, gdzie ten który mówił ze zawsze pomoże, 

on by powiedział co mam zrobić.
Wszyscy radzą ale ich rady obracają się przeciwko mnie. Rady, 

dobre rady przyjaciół, miały ją przybliżyć, a oddaliły na zawsze.

Niby tak, człowiek ma własny rozum, zdanie i wolność wyborów ale 
nie ma pojęcia o odzyskiwaniu kogoś kogo kocha, 
nie ma pojęcia o wiecznych związkach z przeznaczeniem zapisanym gdzieś tam.

Po co człowiek pije, 
pije żeby 
nie myśleć, zająć się czymś i nie marzyć, nie zastanawiać się, 
nie czuć bólu, tęsknoty, potrzeby drugiego człowieka obok siebie.

Pije się po południu aby rano wstać z kacem i cieszyć się przez pół dnia tym, 
że za chwile pójdzie się pić i już się nie będzie bolało.


Nie powiem, że pije bo lubię bo to ciągle powtarzane słowa alkoholików.
 

niedziela, 28 kwietnia 2013

SMS

Miała być, miała się opiekować, wybaczać, ufać, wierzyć, kochać, czekać.
I co, rozpłynęło się.
Sms, patrzę na wyświetlacz, serce przyspieszyło, łzy do oczu napłynęły, ręce zaczęły drżeć.
Ból znowu...

Nie lubię się z nią kłócić ale to jedyny sposób aby z nią pisać,
aby przeczytać to co wypłynęło z pod jej palców.
To jedyna możliwość aby zobaczyć na wyświetlaczu - Nowa Wiadomość od ...
Nie mogę, mam dreszcze, a jest tak gorąco.
Dlaczego tak kłamała, dlaczego.
Dlaczego teraz zadaje tyle bólu, za co ta kara, te słowa?
Uklękłabym i przeprosiła jeśli to coś by zmieniło.
Nic nie zmieni, wykańczam się.
Pojechała bym po papierosy,
rower jest w stanie naprawy, nie mam czym.

Nie mogę jechać na desce, za bardzo mi się kojarzy z nią.
Kurwa wszystko mi się kojarzy.


And I'm so lost without you

Czekam na coś co nie nastąpi,
zaprzepaszczając szanse a to co mogło by być.

 
Nie zamknęłam swojej przeszłości,
którą nazywam jeszcze teraźniejszością i przyszłością.
Mam zamiar czekać,
czekać bo kocham i nie potrafiłabym być z kimś innym,

więc mam zamiar spierdolić sobie życie oczekując tego co nie nadejdzie.

 
Ja nie mogę być z kimś innym bo nie umiem,
rozpierdala mnie to od środka.

Tak kurewsko mocno.

Znalazłam swój sens i kogoś z kim chce być,
albo ta osoba albo żadna inna.


Wstaje i funkcjonuje.
To już nie jest życie to wypełnianie potrzeb fizjologicznych i funkcjonowanie.
Bolą mnie żebra myślałam, że mogę tak, że dam rade,
że skoro druga strona potrafi żyć beze mnie to ja bez niej też.

Przerosło mnie to, rozpierdoliło.

Widzę zdjęcie i chuj mnie strzela, że już więcej nie przytulę,
nie pocałuję nie spojrzę w oczy nie pogłaszczę po policzku.

Mam czekać tydzień, miesiąc, rok, całe lata?

Nie wiem czy moja wątroba to wytrzyma, płuca i psychika.

Prawie cały miasto obeszłam, w tylu miejscach byłam, tyle robiłam.
Nie kurwa, ja się tu wykończę psychicznie
Tutaj każde miejsce ma swoją historie związaną z nami.

Ja jestem tutaj gdzie ona zawsze była
Ona jest tam gdzie mnie nigdy nie było.

Kiedy myślę o czymś co mogła bym robić z kimś innym przypomina mi się,
że już to robiłam z kimś kogo bardzo kocham.

Zaczynam płakać przez to, że wgl pomyślałam o tym, 

że mogła bym to robić z kimś innym.

sobota, 27 kwietnia 2013

Paradise Circus / Pamiętam, Kocham, Czuje..

''Jesteś dla mnie bardzo ważna i bardzo mi na Tobie zależy''
Więc co Ty do cholery zrobiłaś, gdzie jesteś, czemu pozwoliłaś mi na upadek.
Czemu odeszłaś zraniłaś słowami, czynami, obietnicami.
Porzuciła jak zepsutą zabawne.

Buszuje na fb czytam stare komentarze,
oglądam posty, patrze na zdjęcia zadedykowane dla mnie,
zdjęcia pamiętam jak głaskałam i całowałam te policzki,
patrzyłam w te oczy, przytulałam to ciało, czułam perfumy....

Kocham i nie chcę kochać.
Tęsknie i tęsknić nie chce.
Wierzę, mam nadzieję i  nie chce aby tak było.
Nie potrafię postawić się konkretnie po którejś ze stron.
Chciałabym zapomnieć o wszystkim i żyć tak jak żyłam,
a z drugiej strony chce to pamiętać i przypominać sobie wierząc, że los nie złączył nas na chwilę.
Nie wiem sama co mam zrobić, idę żyć, starać się żyć od nowa.

Może jeszcze kiedyś zobaczysz szanse dla nas, może jeśli faktycznie mnie kochałaś to przypomnisz sobie o mnie.
Jeśli nie to będzie znaczyło, że byłam kolejnym zauroczeniem w Twoim życiu.
Nic nie znaczącym epizodem.

Dusze się powietrzem, które jest mi potrzebne do życia. 
Wiem, że teraz żyje Ci się lepiej,
że jesteś wolna, szczęśliwa i masz przed sobą nowe życie, inne.

Nie będę się w nie pakować po raz kolejny, prosić, błagać o bycie razem.
Teraz będzie Ci na pewno lepiej.

Podobno… Podobno taka jedna mnie kochała

Patrze na zdjęcie, jej oczy.
Ogarnia mnie fala bólu, leją się łzy.
Wiem, że dzisiejsza noc będzie nie przespana.
Dzisiaj znów będę tęsknić, marzyć, że kiedyś się zmieni,
że jeszcze kiedyś coś z tego będzie.
Mieszkanie, kot, pies, do śmierci.

Żałuje tak wielu słów wypowiedzianych w złości,
słów z których żadne nie było prawdą.
Miałaś być ostatnia szansa, zmarnowana.
Nie było na co liczyć do czego wracać.

Tak bardzo wierzę, że kiedyś zrozumie,
że zmieni swoje zachowanie, że jeśli kocha to faktycznie to zrobi.
Że jeśli kocha to będzie o tym pamiętać o
obietnicach,
marzeniach,
uczuciach,
wspomnieniach,
planach,
chwilach.

O muzyce, która słuchałyśmy.
O słodyczach, zupkach chińskich itd, które razem jadłyśmy.
O rzeczach które robiłyśmy razem które nas łączyły.
O miejscach w których byłyśmy i chciałyśmy być.

''Dziękuję Ci za dawanie nadzieji iż kiedyś wszystko się ułoży...''
''Jesteś dla mnie osoba której nie potrafię opuścić''

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Wcale nie jest okej, nie jest okej, cześć

Dzisiaj znowu kiedy siedziałam cicho w samotności,
zbłądziłam tam gdzie zdjęcia odrywają główna rolę.
Patrzyłam, studiowałam każdy element twarzy 

usta, nos, policzki i oczy, oczy na których się popłakałam, nie mogę.

"Jesteś dla mnie osobą której nie potrafię opuścić."
Potrafisz, potrafisz właśnie to zrobiłaś...

niedziela, 21 kwietnia 2013

A wiedziałaś, że upadnę i w końcu stracę rozum.

Jest coraz gorzej niszczę siebie, jestem wyprana z uczuć, z delikatności,
z trzeźwego myślenia, zdrowego rozsądku. Łamie własne granice.


I mimo to nadal czekam i będę czekać, nadal kocham i będę kochać.
Wiara to chyba to co mam najbardziej zakorzenione w sobie.
Wierze, że te słowa, obietnice nigdy nie były puste, że były prawdziwe.
Że miłość była prawdziwa, łzy, pocałunki, spojrzenia, że to było prawdziwe, z miłości. 


Że nie byłam epizodem, a może i byłam, strasznie to brzmi odbija się echem w mojej głowie.

Byłam epizodem te dwa słowa wypełniają głowę, duszę, serce.
Robią zniszczenia jak plagi egipskie.
Powodują, że mam zamiar zniszczyć siebie do końca.

Od środy

dwie bułki, jeden obiad, zapominam co to głód powoli.

_____________________________________________________________________________
_____________________________________________________________________________
  • eros
Miłość eros jest odpowiednikiem miłości romantycznej. Charakterystyczne dla tego typu miłości jest zafascynowanie kochaną osobą. Osoby prezentujące ten typ wierzą w miłość od pierwszego wejrzenia i jest to wręcz pożądane by w taki właśnie sposób zakochać się i stworzyć związek doskonały, w którym miłość będzie wieczna. Partnerzy pragną być do siebie podobni, jak najwięcej czynności wykonywać wspólnie. Charakterystyczny też jest silny pociąg fizyczny, dlatego też dość wcześnie uwzględniany jest element seksualności. Partnerom zależy na tym, by drugiej osobie dostarczać jak największej ilości przyjemności, w tym także w sferze seksu.

  • ludus
Ludus traktuje miłość jako zabawę. W grze tej polega głównie na tym by zwyciężyć, a więc wykazać się większymi zdolnościami, dowieść swej wyższości nad partnerem. Seks w takim związku, to forma zaspokojenia jedynie własnych przyjemności. Jeśli w sferze seksualnej wystąpią jakieś problemy, to zamiast starać się je rozwiązać, przedstawiciele tego typu miłości poszukają raczej nowego partnera. W wyrażaniu ludus nierzadko obserwuje się koncentrację na własnej osobie.

sobota, 20 kwietnia 2013

Stoję w ogniu. Alkohol zabił ból i rozum.

Nie możność spożywania pokarmu,
rozszerzanie naczyń krwionośnych w nienaturalny szkodliwy dla wątroby sposób,
destrukcja pluć.


Bolą mnie żebra kiedy próbuje wziąć głębszy oddech,
za chwile czuje ucisk w brzuchu.
Niechęć do jedzenie, które jest bez smaku i sprawia wrażenie jakby jadło się szkło.

Ból mięśni,osłabienie fizyczne łączące się z psychicznym, nie ustający ból głowy.
Sen przychodzący na 2-3 godziny przebudzenie i świadomość tego jak jest.
Spazmy i drżenie ciała czy też zwykłe łzy, które wypływają z oczu kiedy twarz jest jak kamień.
Ogłupienie umysłowe sprowadzające się do podstawowych dla życia potrzeb.


Znajdywanie zajęć w których trzeba używać siły rąk.
W przeciwieństwie do nauki,
gdzie główną rolę odgrywa myślenie i zapamiętywanie,
jednoznacznie łączące się z przypominaniem sobie tego co sprawia tak wiele bólu.


Brak poczucia bezpieczeństwa, celu, marzeń.
Brak poczucia bycia kochanym.
Zbyt duża emocja silnego przywiązania do pewnej osoby.
Na każdym kroku towarzyszące wyobcowanie, 

nie możność bycia z kimś przy kim czujemy,
że to właśnie on jest nam przeznaczony,
przy nim czujemy się w końcu na właściwym miejscu .


Poczucie wewnętrznej pustki,
wyprania emocjonalnego,
poczucie duchowej śmierci.

 
_____________________________________________________________________________
_____________________________________________________________________________


Miłość maniakalna jest intensywna i obsesyjna,
często myśl o partnerze
jest przyczyną ciągłego lęku przed jego utratą.
Polega na stałej potrzebie podtrzymywania
uczuć i uwagi przez partnerów,
a także nieustannego rozpraszania
wątpliwości co do wierności i zaangażowania.