sobota, 25 maja 2013

Historia mojej upadającej miłości..


 (SzUsty Blend)


Jak byłem z Tobą wszystko wydawało się takie proste,
i choć był to moment z polepiony z szczęścia cząstek.
I choć rozbryzg się na ścianie chwilę później,
bezlitośnie wsysając te cząstki w próżnie.

Kiedyś dorosnę, popatrz na mnie, łapię rozpęd,
lecę, spójrz lecę w dół, wraca monster.
Pale mosty, palę jonity, czyszczę kartę sim,

ja się budzę z nią, Ty się budzisz z nim.

Jedni wolą pić, krzyczeć, że nie chcą żyć,
palić hajs, bo czują, że ich pali wstyd.

Chować ręce w twarz, bo tak ich palą łzy,
ale oni to nie ja i to nie Ty.
Choć łączy nas zawieszenie na fakturze sufitu,
i ból, uzależnienie od naszych kryptonitów.
I strach, że brak nam cierpliwości do kompromisów,
I śmierć, która często przychodzi tak po cichu.


2. Pamiętam jak zapytałem czy mnie kochasz jeszcze, odpowiedziałaś: Nie wiem,
przeszły mnie dreszcze pomyślałem, że nie ma mnie bez Ciebie.
Z drugiej strony są pozory i codzienne rzygam nią,
jak w Twoich oczach widzę, że jesteś daleko stąd.

Twoje łzy, na ich widok, mam ochotę skoczyć z okna,
bo nie mogę znieść, że jesteś dla mnie coraz bardziej chłodna.

Każdy dzień oddala nas, odliczam czas,
do momentu w którym, znów zostanę sam, kurwa mać!

Znów nie mogę sobie spojrzeć w twarz,
bo się boję, że zobaczę ten sam emocji brak.
Jak wtedy gdy ostrzegałaś mnie, że wszytko jest nie tak,
a ja czułem, że wgniata mnie w ziemie ten pieprzony świat.

Choć łączy nas piękno spadających gwiazd,
stoję w drzwiach, ostatni raz życie traci smak, pryska czar.
Idzie burza, wiem, wiatr rozwiewa mgłę,
a ja uczę się żyć, każdym kolejnym dniem.

czwartek, 23 maja 2013

Żaden z was kurwa nawet nie mrugnąłby okiem, Gdyby zobaczył mnie zdychającego pod blokiem...

Cały dzień myślałam o tym czy wybaczono by mi to,
że jednak nie dałam sobie z tym rady.

Czy jeśli obudziła bym się pewnego dnia i stwierdziła,
że to ostatni dzień kiedy kocham i tęsknie czekając na jakiś znak,
ubrała się w cokolwiek,
zadzwoniła aby usłyszeć ten głos i powiedzieć,
że nadal kocham, wzięła kluczyki i wsiadła do auta,
rozpędzając się do 170 km puściła kierownice i pojechała prosto.

Chciała bym żeby nic nie zostało po tym samochodzie,
a po mnie razem z nim,
żeby nawet strażacy nie mieli po co rozcinać zmiażdżonej blachy.

Czasem te pragnienie jest silniejsze niż chęć na papierosa.

Jadę rowerem środkiem ruchliwej trasy patrząc nie przed siebie lecz za,
określając odległość dzieląca jadący samochód od mojego roweru.
Im jest bliżej tym bardziej bije serce,
szum w głowie - adrenalina przez niebezpieczeństwo,
chce aby była silniejsza od tej jaką czułam przy miłości.
Słyszę klakson, szybko odbijam w prawo,
teraz jadę poboczem czując jak drżą mi ręce i nogi, to lepsze niż orgazm.

Więc zastanawiam się jak to będzie kiedy dostanę prawo jazdy,
ile wytrzymam zanim nie zawinę się na drzewie, latarni,
albo odbierając komuś z naprzeciwka życie dla własnej przyjemności i ulgi.



Chciałem mieć szczęście, chcieć nie znaczy móc...

''Uważaj mama zobaczy '' 
mówiła moja siostra jakiś rok temu kiedy widziała na rękach,  
ramionach czy gdzieś indziej podłużne strupy, 
które kilka dni temu były otwartymi ranami, 
a rany pękająca skóra pod ostrzem żyletki.

Dobry dzieciak, nigdy mnie z niczym nie wydała, 
wiele widziała, wile razy przytulała kiedy płakałam,
a teraz podnosi mnie z podłogi kiedy pod wpływem alkoholu potknę się o coś.
 

Wiem jedno, że gdyby teraz mnie zobaczyła
sumienie nie pozwoliło by jej trzymać takiej tajemnicy.

Jest gorzej to prawie pół roku silnej woli.
Teraz nawet tabletki przestały spełniać swoje zadanie.
Bawie się nimi.


Wiem, że to o czym myślę jest cholernie złe 
ale przecież nikomu nie muszę się tłumaczyć.


Zbieram być może to właśnie tak zaplanuje.



Dobry kawał rapu idealnie pasuje do mojej upadającej duszy.

''Może Ciebie spotkam znowu, zaczniemy od początku
Oferuję siebie, przecież i tak nie mam majątku''


http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=RYlkficl2cs

Alko wypłukało ze mnie wszystko oprócz żalu...

Czuje się fatalnie, jest coraz gorzej i gorzej,
nawet alkohol nie przynosi ulgi.

Bóle głowy, serca, mdłości, brak apetytu,
spadek wagi, osłabienie fizyczne i psychiczne.


Co mam robić?
Nawet napisanie głupiego sms'a sprawia mi masę bólu.
Tak cholernie tęsknie, tak mnie to wszystko boli,

że ta miłość nie gaśnie, że płonie tak jasno i gorąco.
A ja co, ja nawet kontaktu nie potrafię teraz utrzymywać. 
To jest bardzo trudne w tej sytuacji, nie chce zawadzać 
prościej było się poddać i tak nie było dla mnie szans na wygraną.

Bez względu ile minie czy zapomni o mnie czy nie 
czy jej przejdzie czy nadal coś będzie czuła 
ja będę kochać i czekać, 
czekać cierpliwie na szansę aby znowu zacząć walczyć.

Teraz wydaje mi się, że zostałam sama z tym co czuje, 
nie chce się narzucać, nie jestem pies nie będę gonić.
Jestem tu gdzie jestem, zawsze będę, zawsze dla niej, drogę zna. 


Przychodzi w snach, noc w noc, zawsze jest.
Siedzi obok albo leży ale najczęściej stoi przy mnie,
czasem mówi, a czasem po prostu się uśmiecha.
Budzę się czuje, że jestem sama, 
zwijam się w kulkę i przypominam sobie nasze początki.


Idę przez miasto i czuje się jak bym oglądała film scena po scenie.
Jest w każdym wspomnieniu, ale z życia odeszła.
Ma swój plan, nowe życie, nową przyszłość. 
Wiem, że nie chce ciągnąć za sobą przeszłości bagażu.

Nie wiem co mam teraz zrobić, 
próbuję utrzymywać chociaż taki cholernie luźny kontakt widzę, 
że ona nie ma ochoty i to też boli.

Kiedyś byłam dla niej kimś ważnym, 
no właśnie kiedyś teraz jestem jedynie kimś kto był.

niedziela, 19 maja 2013

Że rzuciła mnie kobieta wiesz... I że nie mogłem się pozbierać też...

3 dzień bez leków dla niej.
Ile jeszcze razy, ile jeszcze będę cierpieć, ile jeszcze razy będę cierpieć.
Nie jestem w stanie powstrzymać drżenia rak,
czuje jak wchodzę w stan agonii, przechodzą mnie spazmy.
Po co to wszystko, zapuszczanie włosów,
ciągła praca nad sobą staranie się,
pomaganie skro ja i tak zawze będę dla niej zero i wyjście awaryjne.
Nigdy plan pierwszy.

Stoję pod prysznicem.
Stróżki płyną po moich  udach,
a mnie przeszywa błogi stan spokoju poczucie,
że ból znika, tęskniłam za tym, bardzo tęskniłam.

Ona już nigdy nie wróci, straciłam ostatnie resztki nadziei,
ostatnie resztki szacunku do życia,
dla mnie teraz ono jest już tylko błahostką.

czwartek, 9 maja 2013

Aktorka...

Oszukuje sama siebie, że tak potrafię, nic mi to nie robi, 
 pogodziłam się z tym i trzeba żyć dalej. Oszukuje ją.

Udaje, robię to czego nienawidzę udaje szczęśliwą.
Spotkałam w życiu kogoś kto jest dla mnie wszystkim i nie mogę z nim być.
Jak tu kurwa nie udawać jeśli jedyna szansa na to abym 
mogła patrzeć w te piękne oczka i słyszeć ten głos to udawanie. 
Udawanie, że jest ok i nasza znajomość wcale mnie już nie rusza.
Tak boli mnie to ale nie mogę pozwolić na to abym straciła kontakt.

Może kiedyś zrobię to o czym tak marzyłam przestanę czuć ból przestanę czuć wszystko 
Jest mi źle bardzo, nie jestem w stanie tego powiedzieć. 

Dzisiaj kolejny dzień na mieście, 
ocieram łzy wypłakane w nocy, przyklejam uśmiech i idę grać swoją rolę.

środa, 8 maja 2013

Psychika...

Prysznic, w zasadzie dwa. Potrzebowałam tego, potrzebuje jeszcze tak wiele, a nie mam nic.
Pojebane to wszystko, tak mnie to boli.
Próbuje swoje możliwości, wystawiam na własną próbę moją wytrzymałość. 
Mam to co chciałam ale teraz wiem, że to jedynie część tego czego potrzebuje.
Tak wiele bym chciała powiedzieć, tak dużo pokazać pokazać to jak mnie to niszczy,
jak boli i co czuje, co teraz czuje. 
Nie mogę, muszę być twarda. 
Każda przyjemność ma swoją cenę, za te oczy mogę cierpieć wieki.
Największa kara od losu kiedy od ukochanej osoby dzieli ćię gruba ściana szkła,
możesz patrzeć i to tyle.

niedziela, 5 maja 2013

Monster, how should I feel?

Nie byłam w stanie na nic wczoraj odpowiedzieć. 
Muszę dokładnie przemyśleć czym spowodowane jest moje zachowanie. 
Robię coś pod wpływem impulsu potem znajduje sens mojego zachowania.

1. miałam dobry humor w czwartek i w sobotę, owszem. To jednak nie świadczy o tym, że radzę sobie świetnie wstaje rano (10.00) mniej więcej do 14.00 lekarstwa mają wpływ na humor, a co potem?
Potem no cóż, 

każdy kto widział mnie przez 3 tygodnie w tył wie jak podtrzymuje mój normalny nastrój.

Szkoła kiedy  trzeba wstać w nocy (6.00 -,-) aby pójść tam wyglądając w miarę normalnie wtedy tabletki działają do 9.00, skrócony czas działania ze względu na stan nie wyspania.
A  potem, siedzisz jak przyćmiony i zastanawiasz się czy jutro masz z czegoś jakaś pracę pisemną czy musisz wrócić i zrobić ściągi czy możesz iść i oddać się uciechą życia zawartym w paru butelkach.

Jest jeszcze inna sprawa która trzymała mnie w w miarę dobrym nastroju - kontakt. 
Nic nie cieszyło mnie tak jak to że biorę prysznic, układam włosy, ubieram się na spotkanie spotkanie z moją największa miłością, moim ucieleśnieniem tego co czuje. Upijałam się tym widokiem, kurwa jak mi tego teraz brakuje, a to dopiero piezy dzień. Brakuje tak bardzo bo myślę o tym co będzie przez kolejne dni i miesiące. Jak mi brakuje tego planowania jedynie jutrzejszego dnia i zastanawiania się co jutro zrobię.
 Nie potrafię tak żyć, nie mogę nie dam rady.
''Pożegnanie na zawsze'' 

za każdym razem wypowiadane te stwierdzenie jest jak Katrina w mojej duszy, 
robi spustoszenie nie do odbudowania.

Każdy ruch, uśmiech, spojrzenie słowo były czymś magicznym, 
od pierwszego dnia po ostatni uwielbiałam obserwować chłonąc wszystko wszystko. 

Wszystkie zmysły mi się wyostrzały.
( Pięć powszechnie znanych – wzrok, słuch, smak, węch i dotyk – spisał Arystoteles)
Każdy z nich odebrał coś co pozostanie wspomnieniem w głowie i w sercu.

Pijemy przez tych co mieli być, a odeszli...

Tęsknota za człowiekiem to najgorsza kara jaką można dostać od życia.

Tęsknie ja, tęskni prokurator, ugryzła mnie w usta zrzuciłam ją,
dotknęła bolącego miejsca palcami, mocno leciała krew,
wdrapała się na mój brzuch,
patrzyła na mnie jakbym zrobiła najgorsze świństwo na świecie,
być może to po prostu moje wyobrażenie ale ja o tym wiem.


Polubiła tą dziewczynę bardziej niż kogokolwiek nawet z moich domowników tą,
która karmiła ją słonecznikiem, bawiła się z nią,
gadała do niej i zaczynała się do niej.


Jest na mnie zła za moją głupotę bo teraz nie ma jej dla żadnej z nas.

Odeszła, pożegnała się i odeszła.

Nie potrafię tego znieść, wykańcza mnie to, 
jest w każdym śnie, we wszystkim co robię to tak jak robiła bym to dla niej.
Mam paskudny charakter, nie nadaje się do bycia w związku cieszę się,
że zrozumiałam to zanim byłoby za późno. Jestem sama i tak będzie lepiej. 

Miej ofiar straconych z pod mojej ręki.

Brakuje mi Pawła tak strasznie, to po jego wyjeździe tak się zgubiłam.
To on zawsze wiedział jak mi pomóc, zawsze dobrze i skutecznie, 
zawsze jego rady były poparte masą argumentów i dzięki nie mu wierzyłam,
że uda mi się wszystko naprawić.

Wyjechał, jeden z wielu ludzi, których straciłam, 
nie jestem w stanie już policzyć ilu takich było, którzy byli mi tak bliscy, 
byli moją wybraną przez ze mnie rodziną i odeszli.

Cholerny gnojek gdzie on teraz jest, gdzie ten który mówił ze zawsze pomoże, 

on by powiedział co mam zrobić.
Wszyscy radzą ale ich rady obracają się przeciwko mnie. Rady, 

dobre rady przyjaciół, miały ją przybliżyć, a oddaliły na zawsze.

Niby tak, człowiek ma własny rozum, zdanie i wolność wyborów ale 
nie ma pojęcia o odzyskiwaniu kogoś kogo kocha, 
nie ma pojęcia o wiecznych związkach z przeznaczeniem zapisanym gdzieś tam.

Po co człowiek pije, 
pije żeby 
nie myśleć, zająć się czymś i nie marzyć, nie zastanawiać się, 
nie czuć bólu, tęsknoty, potrzeby drugiego człowieka obok siebie.

Pije się po południu aby rano wstać z kacem i cieszyć się przez pół dnia tym, 
że za chwile pójdzie się pić i już się nie będzie bolało.


Nie powiem, że pije bo lubię bo to ciągle powtarzane słowa alkoholików.