piątek, 9 sierpnia 2013

Zawody...

Znowu coś się pierdoli zastanawiam się czy jest sens jakiś w tej miłości.
Wierzysz w nią, jesteś gotów oddać jej swoje życie, dać szansę, ponieść się po raz kolejny i co, ah daj spokój kurwa idziemy się napić.
Tak to chyba najlepsze wyjście bo prościej,
bo łatwiej bo przez chwilę wyjebane.
Co z tego, że każdy dzień tak wygląda, tydzień i miesiąc,
nawet ciebie samego to już nie rusza, że się staczasz.

Zabawne że tyle razy możesz dać się wykorzystać tej miłości.
Czuje to w sercu bo jego nie okłamię przecież to jak walka z wiatrem.
Oszukuj, oszukuj chyba samego siebie, wszystkich na około ale co dalej,
długo tak możesz? hmm zastanawiam się ile ja wytrzymam,
mija kolejny miesiąc w sumie 3 miesiące 22 dni i jak się czuje?
Wykończona, wypalona i z bólem duszy zaliczyłam to już do czegoś normalnego.
Pytanie ile jeszcze, jak się to skończy, nie umrę ze starości smutno tak przez wiek,
umrę to pewne wszyscy umierają, nie wiem czy zabije mnie alkohol,
wykończą papierosy, zdam prawko może to będzie prędkość,
a może po prostu żal, zatrzyma się serce z żalu, z tęsknoty za Nią.

''Dasz radę'' najbardziej denerwujący tekst jaki można usłyszeć...
A co jeśli nie dam, zawiodę wszystkich,
tylko właśnie żyje dla siebie nie dla wszystkich.
Trafia mnie coś jak pomyślę o tym co było i że się spierdoliło.
Poranny papieros przeradza się w cztery. 

Wyjść z domu znieczulić się wszystkim czym się da plan jak co dnia.