sobota, 16 listopada 2013

Alternatywna osobowość

Mam wszystko - pomyślałam, ale w mojej duszy była pustka,
której nie potrafiłam określić.
Mam kochającą kobietę, prace, dom, czego chcieć więcej.
Brakuje mi tej iskry, która była między nami kiedyś,
tego wiecznie gotującego się w rządku miłości.
Teraz jest jedynie ciepły ale tylko po jednej stronie.
Ja cięgle mam szybsze bicie serca,
przyspieszony oddech podczas całowania, spaliło się to u niej.
 U tej, która patrząc iskrzącymi się oczami zawsze mówiła,
że nigdy nie spotkała takiej miłości, czas tu podziałał,
zabrał to co dawało mi energie.

Pikanie telefonu przerwało jej poranne rozmyślania,
tym razem to nie budzik, jest sobotni ranek.
SMS: ''Tęsknie za Tobą, mam nadzieje,
że szybko minie ten tydzień i w końcu Cię zobaczę.''
Zabawne, przez cały zeszły tydzień zamieniłyśmy z 15 sms'ów ostatni raz ''Kocham Cię'' przeczytałam na ekranie telefonu 5 dni temu.
Z każdym kolnym dniem SMS na dobranoc był bardziej oficjalny.
Zabawne, każdy mój zawierał ''Kocham Cię najmocniej na świecie''
żaden zwrotny nie brzmiał ja ''Ciebie też''.
Na podstawie czego jesteśmy ze sobą,
przyzwyczajenia bo tylko my potrafimy znosić siebie na wzajem.
Dosyć rozmyślań trzeba wstać.

Spuściłam nogi na podłogę i usiadłam na łożu.
W pierwszym momencie mój wzrok poraził straszny bałagan.
Stosy butelek po winie, piwie, parę po wódce.
Zapijam się do nieprzytomności z bólu, tęsknoty za tą miłością, za bliskością.
Szkolenie pracownicze? No proszę, ile razy można na to jeździć.
Uczą Cię jak zachęcać klienta do zakupów,
jak czerpać przyjemność z pracy, a ja, ja rzygam tą robotą.
Zajęcia od 10.00 do 13.00 a potem brzdęk butelek od 13.00 do 2.00.
Nie pisze, nie pyta, nie dzwoni, nie interesuje jej to,
teraz mówi, że tęskni a i tak nie na pisze cały dzień.

Biorę paczkę papierosów do połowy pustą ze stolika nocnego.
Wychodzę na balkon hotelowy,
siadam na zimnych kafelkach w majtkach i koszulce.
Odpalam papierosa biorę głęboki wdechy...
Tak bardzo ją kocham - ciepła łza spływa po kamiennej twarzy
Całe życie ma tak już być - czuje jak dwie kolejne spływają jej śladem spadają na koszulkę
Odejdzie, nawet przyzwyczajenie jej minie - gorące łzy płyną po nie wzruszonych policzkach mijając kąciki ust, które nawet nie drgną.

Dopaliłam, wstaje, wchodzę do środka, zdejmuje koszulkę,
dowód zbrodni ma mojej duszy idę pod prysznic.
15 min później wychodzę,
lustrze widzę krew wypływającą z nosa robi się
zimno,
ciemno,
upadam.

Alternatywna osobowość

6.30 głośne nieprzyjemne dzwonienie dochodzące z telefonu - budzik.
To znak, że trzeba wstać do pracy.
Błądzę ręką po szafce nocnej,
wyłączam wroga mojego romansu z łóżkiem i powoli otwieram oczy.

Biały sufit, abstrakcyjna lampa i światło wpadające przez okno razi oczy.
Słyszę samochody na ulicy lecz to jest daleko, bliżej słyszę jej oddech.
Śpi, ma twardy sen, a wygląda jak by spała tak delikatnie,
że każdy szmer i ruch jest ją w stanie obudzić.
Zaczyna o 11.00 może pospać,
a mówią że po studiach nie jest lepiej, hotelarstwo takiej to dobrze.

Mam maturę i nic poza tym,
przyjmuje zamówienia i podaje frytki grubym bachorom,
które są wstanie naciągnąć rodziców na wszystko.
Powinnam nie narzekać lecz ten widok także mnie razi.


Wstaję ręką przeczesuje krótkie, blond loki,
przechodzę do kuchni wstawiam wodę na kawę, zjadam maślaną bułeczkę,
która zapewne kupiła Ona wracając do domu.
Biorę paczkę czerwonych Malboro zaglądam do środka,
nie pamiętam kiedy je kupiłam.
Wyjmuję jednego, odpalam, wychodzę na balkon.

Wschód słońca,
ten tępy dźwięk o poranku przypominający leciutkie dmuchanie do butelki,
zawsze zastanawiało mnie co go powoduje i lekka mgła, już przechodzi.
Obserwuję ludzi idących w konkretnym celu przecież o tej porze muszą mieć jakiś cel.
Słyszę gwizd czajnika, zaparzam kawę, siadam na krześle, wsłuchuje się w cisze.
Biorę szybki prysznic poranne rozmyślenia zawsze powodują,
że z tym co najważniejsze muszę się spieszyć, znów się spóźnię.

Szybkie ubieranie T-shirt, kolorowa koszula , humory na dupę i trampki.
Jeszcze czapka i plecak.
Zamykam, zbiegam po schodach na dół,
spotykam przy drzwiach sąsiada spod "dwójki",
pyta czy nadal chce szczeniaka od jego doga niemieckiego,
szybko potwierdzam i krzyczę, że wpadnę wieczorem pogadać.


Teraz już spokojnie, autobus się zatrzymuje, wsiadam,
nie lubię jeździ miejskimi środkami transportu.
Dojadę dwa przystanki dalej i wysiądę, przejdę się, potrzebuje nadgonić tylko czasu.

Idę już, gram w Tekken'a na telefonie, gra dzieciństwa,
 myślę nad braćmi z którymi w to grałam i
nad tym czy to wszystko złożyło się na to kim teraz jestem,
myślę nad psem którego niedługo kupię od Pana X.

Wyłączam, otwieram drzwi, czuję zapach jedzenia.
Jestem na miejscu.

Alternatywna osobowość

Dochodzi 2.00, obok mnie śpi ona, jest zimna grudniowa noc.
Nie mogę spać problemy, zmartwienia spędzają mi sen z powiek.
Ona śpi tak spokojnie delikatnie wie,
że teraz jest dla mnie wsparciem i nic złego nie może się stać.
 
To prawda znalazła mnie i sprawiła, że nie czuje pustki.
Przeszłość ... walka ze samą sobą,
ciągle uciekanie od przerażającego faktu samotności w tłumie,
alkohol przelany litrami, dziesiątki wypalonych papierosów.
Nie wytrzymuje, wstaje...
 
Siadam na parapecie,
chłód przenikający od okna powoduje gęsią skórkę - to bzdura po co o tym myśleć w ogóle.
Odpalam czerwonego malboro z pogniecionej paczki leżącej za kwiatkiem.
Uśmiecham się drwiąco sama do siebie, przecież miałam rzucić.
Patrze w okno, blask latarni rozświetla puste ulice, gdzie nie gdzie leży brudny śnieg,
oblodzone chodniki na których nie jeden przechodzień przeżył swój bolesny  upadek. 
 
Mnie też one spotykały lecz nie na ulicach tylko w własnym życiu,
za upadki uważam momenty kiedy chciałam odebrać sobie życie.
Natłok problemów i myśl, że jestem z tym wszystkim sama skłaniały ku temu.
Kiedy alkohol nie pomagał, a papieros już nie potrafił uspokoić.
 
Nie ważne, muszę pomyśleć o czymś innym, na czymś innym skupić myśli,
będzie lepiej - przecież już jest dobrze.
Światło z ulicy pada na moje nogi,
spoglądam na uda widzę ile razy problemy mnie przerosły,
mam 20 lat i  66 blizn lecz teraz one są czymś dobrym przypominają,
że Ona wszystko zmieniła.
 
Patrze na nią leży skulona, widocznie odczuła, że mnie ma mnie obok.
Śpi tak lekko, na jej twarzy maluje się spokój, cieszy mnie ten widok.  
Twierdzi iż rozumie wszystko, wydaje mi się że nie do końca,
na swój sposób owszem ale nie tak jak ja.
Nie zdaje sobie sprawy ile jej zawdzięczam tego pamiętnego lata,
życie,
zawdzięczam jej życie.