niedziela, 24 sierpnia 2014

Dwie kobiety, Dwa żywioły, Ogień__Woda, Demon__Anioł...

Ja pierdole mam 19 lat, a  życie seksualne bujniejsze niż rodziców po 40stce.
Żal mi siebie, widzę ludzi którzy się kochają są ze sobą 3, 5, 7 lat
Słucham jak chodzą do kina, na pizze,
jeżdżą na rowerach, gotują razem,
oglądają filmy w domu pod kocykiem z gorącą herbatką.
''-A seks?
-Temat tabu, po co to psuć kiedy jest tak słodko.''
I to jest moment
kiedy ja robię retrospekcje swojego najdłuższego związku w głowie:
(Melanż, seks, wyjazd do klubu, seks,
przyjechanie na weekend, seks,
odgrzewanie pierogów z biedry za 5 zł, seks,
oglądanie filmu na kompie, seks, cdn. filmu, seks,
przyjazdy do niej, seks, przyjazdy do mnie, seks,
śniadanie, seks kolacja, seks, uczenie się, seks.)
Są dni kiedy zastanawiam się czy wszystko ze mną jest w porządku.

Dosyć!

Mam bałagan w duszy i w sercu w Głowie!
To miał być inny początek z kimś innym, z obu stron.
Zacząć uczuciem, odstawić łóżko na parę lat.
Kurde przecież ludzie tak żyją,
po kilka lat w związku i nigdy nie robili tego ze sobą,
te rozkminy na temat odpowiedniego momentu,
kiedy obie strony będą gotowe itd.
Chce tak teraz żyć,
to taki odwyk od skurwiałej mrocznej części charakteru.

Kiedy ludzie z najbliższego otoczenia mówią Ci
''to kiedy jedziesz do niej na seks''?
Zdajesz sobie sprawę, że coś jest z Tobą nie tak.
Zmiany, zmiany, zmiany
I na prawdę cholernie chce żeby było inaczej!

Wszystko jest bez ładu i składu ale pisze tak jak myślę czyli chaotycznie.
Oczy i to po nich wiem czy laska będzie na raz, na chwilę
czy będę chciała z nią stworzyć coś innego.
I nie do końca mówię o związku tu też działają oczy.
Mam dziewczynę o oczach gorzkiej czekolady są piękne,
czyste, niewinne, delikatne, skromne, uparte
Oczy - lustro duszy, wiem czego mogę się spodziewać.

Tu mogę liczyć na związek, uczucie i wszystko powoli,
grzecznie, spokojnie i niewinnie.

Tego chciałam chyba...

Jest tylko jeden mały problem...
Kobieta nie jakaś zwyczajna,
Bogini taką spotkasz raz w życiu,
przejdzie obok i nawet na Ciebie nie spojrzy.

Spotkałam w swoim życiu wcześniej tylko raz dziewczynę o oczach,
które tak byłam w stanie opisać mimo, że były niebieskie.
Cudowny długi romans, doświadczenie na całe życie.

Otwieram zdjęcie:
Ukazuje mi się filigranowa buzia o wyjątkowo jasnej karnacji.
Oczy koloru wiosennej trawy, żywa zieleń,
heterochromia z mała ilością bursztynu. Jezu !
Oczy bardzo zmęczone, idąc dalej tajemnicze, niebezpieczne,
powodujące nie pokój, z nutą drapieżności.
Przeszedł mnie dreszcz. O,o Co jest kurwa.
dawno niespotykana rekreacja mojego organizmu 
na czyjeś oczy.
Usta wyraźnie zarysowany kontur, cudowny kształt.
Dołeczek w podbródku 
dziedziczony po jednym z rodziców rzadko spotykany.
Kolejne zdjęcie:
Piegi obsypujące cała twarz 
nie ukryte tym razem pod makijażem.
Zebranie w całość,
ogólne spojrzenie i kolejny dreszcz.
Prosta rachuba głowa mi wariuje trzeba się ogarnąć.
Kilka like'ów, powrót do wcześniejszych zajęć 
jednak zieleń tych oczu błądząca cały czas po głowie.
26 czerwiec i  wiadomość, 
odpowiedź odnosząca się do mojego działania na jej profilu.

Rozmowy, rozmowy, rozmowy

Dwa tygodnie pisania głupota niby,
a jednak migająca ikonka wiadomości od niej 
powodowała ucisk pod mostkiem. 
Dziwne dni kiedy Mnie po prostu duchem nie było,
byłam gdzieś na jej profilu albo pisałam wiadomość
czy czytałam wcześniejsze rozmowy.
7 lipiec (cholerne noce),
2.30 i zdajesz sobie sprawę nie jest Ci obojętna,
że nie potkałaś nigdy kogoś takiego inteligentna,
z problemami,
bliznami na życiu podobnymi do Twoich,
do tego wyjątkowo piękna według Ciebie.

12 lipiec urwany kontakt.
I taka tęsknota za brakiem kontaktu,
potem smutek z całej sytuacji i mówisz sobie.
że przecież to proste i że chyba zapomniałaś
jak fatalnie to się dla ciebie skończyło z Niebieskooką.
Postanowienie daj sobie spokój,
przeceniłaś możliwości, za wysoko mierzyłaś.
Brązowooka wpadła do mojego życia przed Woodstockiem,
pojawiła się w nim bardziej już po.

4 sierpień głupota czysta ciekawość czy była.
Luźna rozmowa, kilka rozmów,
kilka wiadomości o kilka za dużo i ja znowu nie wiem co myśleć.
Bo przecież myśl o niej schodzi w te mroczniejsze części umysłu,
te gdzie nie tworzą się rozkminy na temat Brązowookiej bo jest świadomość,
że to chciałam inaczej zacząć. 

Zdjęcie na głównej, widok błękitnych włosów,
zielonych oczu, ust,
odkrytego jasnego, delikatnego ramienia i 
wyobraźnia nie daje spokoju
bardziej we śnie ale równie mocno co w dzień.
Pogubiłam się jak zwykle,
czas pokaże pewniej na jej profilu ''w związku''
niż cokolwiek innego gdzie miała by miejsce moja osoba.
Pozbądź się złudzeń! Piękna i bestia to tylko bajka....

wtorek, 5 sierpnia 2014

Masz wszystko, a tracisz jeszcze więcej...

Kiedyś chciałam to skończyć, przerażało mnie to wszystko.
Dzisiaj wiem, że największym wyzwaniem jest życie w tym gównie.
Patrzę na moich znajomych,
mają rodziny, dzieci, szczęśliwe związki, wiedzie im się,
a ja zastanawiam się czy oni żyją w tym samym świecie co ja.
Kiedyś miałam narzeczoną, plany, marzenia, ideologie,
jakieś zasady według których szłam przez ten syf.
Aktualnie mam 2 lata w plecy i gówniany bagaż doświadczeń. hahaha
Idę przed siebie paląc ludzi i mosty, 

przecież z takim typem jak ja nie idzie wytrzymać.
Gdybym miała opisać teraz swoje życie, śmiać mi się chce.
Imprezy, blanty, praca dorywcza, co do miłości spotykam ją czasem jeszcze,

hmm w łóżku z laskami na raz bo albo skute albo pijane. 
Rozmowy? Przepraszam z kim i o czym, 
lepiej nie gadać może okazać się, że za dużo nas różni, 
a chodzi tylko o tą jedną chwile.
Myślałam kiedyś żeby się od tego odciąć teraz wiem, 

że to jest moje życie i zawsze wróci. 
Kiedyś chciałam zmądrzeć, dorosnąć, związek. Nie jestem stworzona do stałych związków, 
a kwestie łóżka lubię cholera lubię i odmawiam 
ale jedynie kiedy laska nawet nie leżała obok moich gustów.
Mówią mi że o coś więcej chodzi w tym życiu o stabilizacje czerpanie radości z życia.
Tak znam to z tych bajek które oglądałam jak byłam jeszcze mała, kiedy tworzyłam w Simsach męża, dzieci, duży dom.
Dorosłam w tym kurewstwie i wiem, że nie będzie męża hahaha dzieci? 

Bardzo chciałam ale żaden ze mnie autorytet 
raczej nędzny obiekt zachwytu na chwilę 
bo przecież mam takie a nie inne życie bo pije, bo pale, bo zasięgam dalej, 
a jak są problemy łapiesz za zapalniczkę i idziesz z zaciśnięta pięścią, 
wyjdziesz z obitym biodrem, żebrem czy innym kawałkiem strutego ciała.
Dzieci Cię kochają! 

Tak to jedyne istoty, 
które robią to bezinteresownie i jestem w stanie im to odwzajemnić.
I przez chwilę potrafię być wzorem przez chwilę,
żegnam maleństwo, które jest bratem czy siostrą kolegi/koleżanki 
albo już jego własnym skarbem, wychodzę z domu i odpalam fajka, 
odbieram telefon z zaproszeniem na jakieś picie czy palenie, 
znów jestem tym zerem jakim byłam 
zanim weszłam do tego mieszkania i życia dzieciaka.
Dla wieku jestem cudowną ciocią.
Dla siebie samej jestem żenująca widząc siebie z boku. 

Kończę zaproszenie na skucie nie może czekać, 
a potem znowu będę wracać i zastanawiać się nad tym 
czy kiedyś to będzie wyglądać lepiej.

piątek, 31 stycznia 2014

Alternatywna osobowość

''Pewnie jesteś u jakieś szmaty, udany seks chociaż miałaś?'' - pokazuje mój wyświetlacz telefonu, wiadomość podpisana Jej imieniem.
Chowam z trudem telefon do kieszeni,
przemierzam chwiejnym krokiem kolejną ulicę.
Zatrzymuje się, odpalam fajka, ponownie ruszam, przechylam butelkę.
Pije szampana, co świętuje.? Upadek.

W paru słowach, jestem sama, odmówiłam leczenia.
Korzystam z resztek życia, chyba tak to sobie tłumaczę.
Zrezygnowałam ze wszystkiego, wszystkich lekarzy, pracy, z Niej.
Leki nie pomagają, mówią że trzeba czasu trzeba czekać.
Praca zabiera mi czas który mogę przeznaczyć na coś pożyteczniejszego.
Gówno prawda od kiedy picie jest pożyteczne.
Dwie osoby zamknięte w jednym ciele, jedna zdaje sobie sprawę z tego,
że powinna walczyć i widzi błędy tej drugiej, która woli trwonić czas na głupoty.

Wyrzucam butelkę, roztrzaskuje się o chodnik,
wychodzę z za rogu i już widzę znajomą ulicę.
Staje przed ochroną, podaje banknot, dostaje pieczątkę, wchodzę.
Zadymiona nora, którą polubiłam od pierwszego razu pobytu z Nią tu.
Podchodzę do barmanki, zamawiam piwo, płacę, odchodzę w głąb klubu.

Siadam na kanapie, obserwuje tańczących ludzi, przewijające się laski,
popijam piwo, odpalam fajka.
Ktoś się przysiada spoglądam na nią, brunetka, raczej przeciętna.
Zaczyna rozmowę, odpowiadam zlewczo-olewczym tonem.
Częstuje ją papierosem, za chwilę przysuwa się, patrzy w oczy,
palimy na studenta, nawet nie wiem kiedy do tego doszło, że mnie pocałowała.
Gadamy chwilę, daje mi swój nr.,
mówię że idę po kolejne piwo nie wracam tam już.

Stoję przy barze, jakaś laska pyta o zapalniczkę,
szybka analiza, jest do Niej trochę podobna.
Odpalam jej, lekko bajeruje,
nigdy nie byłam w tym dobra ale zawsze jakoś działało,
tym razem też nie zawiodło.
Przesuwam rękę po jej biodrze, ona głaszcze mnie po szyi,
zachwala kolor oczu i kształt ust.
Niedługo potem dochodzi do pocałunku.
Po kwadransie mówi że musi wracać do dziewczyny.
Suki niewierne, pełno ich tam.

Podchodzi jakiś koleś, zbywam go na starcie, pomylił się biedaczek.
I powtórka z dwóch pierwszych sytuacji
przewija się jeszcze parę razy w ciągu 3 godzin.
W końcu mam dosyć, zabieram rzeczy, wychodzę, żegnam ochroniarzy.

Dochodzę do przystanku,
zastanawiam się czy jechać na dworzec,
znaleźć jakaś laskę która mnie przenocuje
czy też wypić jeszcze parę głębszych gdzieś indziej.?

Wracam na dworzec.
Prześpię się do rana, a potem wrócę z powrotem do swego życia,
wrócę się starać ponownie wszystko ponaprawiać.
Dobranoc

czwartek, 30 stycznia 2014

Alternatywna osobowość

Przez cały ten czas myślałam, że moja choroba psychiczna jest błędem w sztuce,
że nadmiar złych ludzi i zdarzeń na to wpłynął.
Nagle dowiaduje się, że mam guza mózgu.
Bydle usadowione między płatem skroniowym, a czołowym.
Nogi mi zmiękły, patrzę na zdjęcia z tomografii widzę go.
To on mnie zmienił, to przez niego ciągle boli mnie głowa, jest mi słabo,
wymiotuje, tracą przy tym wagę.
Takie wyraźne znaki, a mimo to sytuacje,
których doświadcza każdy człowiek raz na jakiś czas i uznaje za normalne,
mało istotne.
Jak jej powiedzieć, nie lepiej nie będę mówić.
Dam sobie radę sama, przecież lekarz mówił o skuteczności leczenia.
Kiedy już będzie po wszystkim powiem jej, nie chce żeby się martwiła,
nie ma teraz na to czasu.
Poczekam.
Kurwa, to nie może być prawda.
Zimno, wszystko wiruje, naglę zrobiło się ciemno.
Mam guza mózgu. Ja umrę.

Alternatywna osobowość

Siedzę na dachu jakiegoś bloku sama nie wiem jak tu dotarłam. 
Odpalam kolejnego fajka myślę, że mam już chyba dosyć.
Zastanawiam się czy skok coś zmieni.
Czy będzie tęsknić? Przecież tyle razy ją skrzywdziłam?
Czy uroni choć jedną łzę za potworem przez którego ciągle mokną jej policzki?
Wiele pytań, czemu nie potrafię na nie odpowiedzieć.
Może dlatego, że zdaje sobie sprawę jak cierpi, a może przez to że sama bym sobie tego nie wybaczyła, nie zapłakałabym, nie zatęskniła.
Jestem żenująca, tak zdaje sobie z tego sprawę.
Sama psuje szczęście, a potem chce żeby przyjmowała mnie z otwartymi rękami.
No śmieszne, czy ja ją uważam za idiotkę, nie. Więc po cholerę to robię.
Nie wiem.
Czasem marzę żeby wszystko ponaprawiać,
wrócić do tego cudownego początku, marzę żeby była szczęśliwa.
Staram się nawet wtedy ale to jest działanie na krótką metę,
zapominam o celu i ulegam emocjom przy pierwszej lepszej kłótni/nieporozumieniu.
Zachowanie godne małego dziecka,
zamiast szukać rozwiązań i brać wszystko na chłodno ja dążę do wygranej w tej kłótni, moim ciosem jest rozstanie wtedy wygrywam.
Beznadziejny przypadek, tak cholernie bezradna wobec własnego braku kontroli.
Odpalam kolejnego, moje zimne usta dotykają filtra,
smakuje go tak jak to by miał być mój ostatni.
W drugiej trzymam telefon podświetlony Jej nr. zastanawiam się czy napisać,
 tak bardzo chce przeczytać wiadomość od Niej.
Wiedzieć, że słowa na ekranie są skierowane tylko do mnie.
Czasem potrzebuje kilku dni bez Niej żeby zdać sobie sprawę jak cholernie ją kocham.
Czasem w tym pędzie czuje, że moja miłość do Niej się wypaliła,
może dlatego też tak łatwo ją porzucam.
Trzy dni, 3 pieprzone dni i czuje jakby każda część mojego ciała
krzyczała z tęsknoty za Nią.
Wtedy myślę, że jeśli to nie miłość to takie samo uzależnienie jak te,
które własnie wciągam w płuca.
Zastępuje je jakimiś gównianymi zamiennikami,
które tak naprawdę ani uszczęśliwiają ani nie pomagają zapomnieć, jedynie uśpić. Ją - dziewczynami, fajki - elektrycznym papierosem.
W obu przypadkach gówno to dało. Zawsze do tego wracam, z tęsknoty.
Zrzucam peta, patrzę jak spada,
zastanawiam się czy ja też bym tak leciała, w końcu to 11 piętro.
Zaczynam pisać, pretekst wystarczy,
chce sprawdzić czy podejdzie do mnie z miłością czy oschle.
Od tego zależy ja dalej potoczy się rozmowa.
Wysyłam, patrzę w dal. Z wysokich kominów fabrycznych leci biały gęsty dym. Uśmiecham się lekko drwiąco, przemknęła mi przez głowę myśl, że to moje płuca.
Odpisała,
ostudziła lekko mój zapał do przeprosin i łajania się za wcześniejsze zachowanie.
Odpowiedzi są dyplomatyczne za równo z mojej jak i Jej strony.
Ale przecież chce to naprawić więc powtarzam, że kocham.
Po prostu chce to samo przeczytać od Niej ale to z serca, wiem kiedy tak jest.
''Kocham Cię i tęsknie. To tyle'' Ma racje,
'' tyle'' wystarczy abym zeszła z tego budynku i postarała się żeby
to moja osoba leżała obok Niej w łóżku jak co dnia nie ktoś inny.
Zabieram malboro, czarną zapalniczkę i dusze,
która leżała na krawędzi tego dachu.
Otwieram drzwi, idę w duł.